Tuesday, July 23, 2013

My exchange and placement


Trochę informacji o wymianie. Co trzeba zrobić ? Jak to wygląda ?

Pierwszym etapem jest wybranie organizacji, która zorganizuje nam wyjazd. W moim przypadku wybór padł na YFU. Nawiązanie kontaktu oraz wypełnienie aplikacji po polsku. W kwestionariuszu pytali się o między innymi adres, szkołę, języki jakie znam, gdzie chce jechać, dane osobowe rodziców, rodzeństwo, plany na przyszłość, co lubię i nie lubię robić i dlaczego właśnie mnie mają wysłać na wymianę. 
Następnie dostałam zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną. Jak wyglądała ? Przedstawiono nam dwie sytuacje po polsku i mieliśmy je przedyskutować, znaleźć rozwiązanie i wyrazić swój pogląd. Następnie miałyśmy opisać swojego przyjaciela po angielsku. Od razu poinformowano nas, że się dostałyśmy. 
Potem przyszedł czas na napisanie testu potwierdzającego znajomość języka angielskiego w stopniu komunikatywnym, testu SLEP. Wyniki są wymagane we wszystkich szkołach w Stanach Zjednoczonych. 
W międzyczasie dostaliśmy do wypełnienia aplikacje w języku angielskim. To było najtrudniejsze. Zaczynając od informacji o miejscu zamieszkania, rodzinie, moich zainteresowaniach, nauce w liceum, wizytach w różnych krajach, alergiach, zwierzętach, wyznaniu, dochodząc do konsultacji lekarskiej, wypełnieniu 3 stron związanych ze szczepionkami, konsultacji dentystycznej. Musieliśmy również umieścić swoje zdjęcia, zdjęcia naszej rodziny, wykaz wszystkich ocen oraz napisać list do naszej rodziny. 
Czas tak szybko leciał, że pod koniec maja odbyły się z Poznaniu seminaria YFU. Tam poznaliśmy ludzi, którzy również jadą na wymianę do Finlandii, Holandii, Szwecji, Niemiec ... Rozpoczęło się, również oczekiwanie na placement. Do wczoraj. Wczoraj dostałam informacje o mojej host family. W dość nietypowy sposób. Okazało się, że rodzina zainteresowana jest "dual placement", chcą gościć dwie osoby. Muszę wyrazić na to zgodę, co zrobiłam więc oczekuje na potwierdzenie od drugiej dziewczyny i wtedy dostane szczegółowe informacje o rodzinie. Na ten moment wiem, że mieszkają w Albuquerque, w stanie New Mexico. Ojciec jest byłym wojskowym, na emeryturze, mama jest Chilijką i pracuje w szkole, ucząc dwujęzycznie. Mają córkę w pobliskim collegu, która często ich odwiedza. Moja druga host sister, również exchange student jest holenderką i podziela moje pasje. Pytanie tylko czy się zgodziła. :)

Co do kosztów wymiany. Wymiana do USA kosztuje 8.300 USD. 40 % należało wpłacić do 10 marca, resztę do końca czerwca. Trzeba pamiętać, że w tej cenie jest ubezpieczenie, opłaty związane ze szkołą, z funkcjonowaniem YFU oraz bilety na samolot. Rodziny goszczące nie dostają pieniędzy, opiekują się nami w formie wolontariatu. Mają obowiązek zapewnić nam miejsce do spania, do uczenia się, 3 posiłki dziennie ... My musimy dostawać kieszonkowe od naszych naturalnych rodziców, na wszelkie własne potrzeby. 

Oczywiście należało załatwić jeszcze wizę typu J-1. Przejście przez parę aplikacji, zapłacenie opłaty SEVIS 180 USD, opłaty za wizę oraz rozmowa w ambasadzie. 

W USA jestem przez 11 miesięcy. Wyjeżdżam 20 sierpnia. Co do graduation, to każda szkoła ma inne zasady. Wiem jednak, że nie otrzymam prawdziwego dyplomu ukończenia szkoły, bo na to potrzebne są 4 lata nauki. Jednak mam nadzieje, że będę miała możliwość założenia togi oraz wyrzucenia czapki w górę. 

2 comments:

Anonymous said...

Wow New Mexico! jeszcze nie było bloga z tego stanu super mam nadzieje ze bedziesz pisać często;)

Anonymous said...

jasne :)

Post a Comment